Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Czwarta władza - co komu po niej?

Utworzono dnia 01.02.2022
Czcionka:

       Po raz kolejny obejrzałem film pt.: „The Post” (w polskiej wersji „Czwarta Władza”) w reż. Stevena Spielberga z 2017 roku; notabene - z polskimi akcentami, jako, że autorem zdjęć do tego obrazu jest Janusz Kamiński, laureat Oscara skądinąd, a i parę innych polsko brzmiących nazwisk też się tam przewinęło. Dla tych, którzy nie oglądali tego filmu pokrótce wyjaśnię, że rzecz idzie o udziale prasy w demaskowaniu uczestnictwa amerykańskiej administracji w eskalowaniu wojny w Wietnamie oraz – na końcu – w aferze, znanej pod nazwą Watergate. Przypomnę, że przedmiotowe artykuły w The Washington Post stały się przyczynkiem do upadku prezydenta Richarda Nixona i jego rezygnacji ze stanowiska. Dodam, że film jest oparty na autentycznych wydarzeniach; ogląda się go z wypiekami na policzkach i – moim zdaniem – powinien być emitowany częściej i w najlepszym czasie oglądalności (przynajmniej, na niezależnych od władzy kanałach).

       Nie, żebym zachwalał amerykańską kinematografię; zwłaszcza dziś, kiedy – zdaniem wielu ludzi i środowisk – winniśmy hołdować rodzimej twórczości, także w sferze filmowej czy muzycznej, a literatura też pewnie w bliskiej kolejce…. Natomiast, za każdym razem, gdy oglądam ten film, nie mogę oprzeć się wielkiemu uznaniu wobec roli, jaka tamtejsza prasa spełniała wobec społeczeństwa swojego kraju. Przypomnę tylko opinię jednego z bohaterów filmu, już w końcowych fragmentach projekcji, a mianowicie, że „media służą rządzonym, a nie rządzącym”. Mimo nacisków rządzących i samego prezydenta USA; gróźb i obaw ekonomicznych, skomplikowanych układów przyjacielsko-towarzyskich oraz sądowej ciąganiny przeważało poczucie powinności dziennikarskiej i odpowiedzialności za przedmiot swojej misji. Właściciele, kierownictwo i redaktorzy The Washington Post (a za nimi inne redakcje, w tym The Times) potrafili poprzez swoje publikacje doprowadzić do przewartościowania istniejącego układu polityczno-społecznego w USA, zmusić R. Nixona do rezygnacji i rozpocząć trudny proces normalizacji relacji z ówczesnym Wietnamem Północnym (choć ten ostatni wątek dopiero miał się pojawić w przyszłości).

        Media winny służyć rządzonym, a nie rządzącym – to hasło powinniśmy powtarzać, jak mantrę. Dlaczego więc tak szczytne hasło dla wielu ludzi w naszym kraju jest pustym dźwiękiem? Dlaczego w demokratycznym (rzekomo?) kraju media, którym to hasło przyświeca i usiłują je przyoblec w konkretną treść, muszą toczyć walkę o przetrwanie, podczas gdy inne, jednoznacznie gloryfikujące rządzących mają się bardzo dobrze i z każdym rokiem lepiej, nawet kosztem zaniedbanej służby zdrowia? Można by rzec – najlepsze hasła nie zastąpią masła i w tym zapewne tkwi sedno sprawy. Media, które służą rządzącym, pełną garścią korzystają z państwowej kiesy; raz to z dotacji budżetowych i pozabudżetowych, raz to z wielkich reklam zlecanych przez państwowe molochy, a innym razem – z darowizn, hojnie udzielanych przez osoby prawne i prywatne, choć obficie hołubione przez rządzących. A co to oznacza? Ano, oznacza ni mniej, ni więcej niż to, że to my sami, tj. społeczeństwo płacimy – czy chcemy, czy też nie. W zamian otrzymujemy przetrawioną papkę boguojczyźnianą, zabarwioną krzykliwymi kolorami i dźwiękami disco polo oraz kolejnymi kłamstwami, fałszywymi informacjami i interpretacjami czy hurraoptymistycznymi wizjami prosto z księżyca (już raz podobno skradzionego). I takie pseudoprawdy są wtłaczane w głowy i umysły naszych rodaków, których nieszczęście polega na tym, że nie docierają (lub z trudnościami) tam inne, niż państwowe (czytaj: rządowe) kanały telewizyjne; inna, niż państwowa (czytaj: obajtkowa) prasa, o internecie nie wspominając.

       Stare powiedzenie rzecze, iż kłamstwo powielane wielokrotnie przyjmowane bywa jako prawda i na tym polega ta socjotechnika. A jeśli do tego są rzucane kolejne podarunki w postaci różnorakich świadczeń, rozdawanych tu i teraz oraz przyobiecywanych w przyszłości, to i tym sposobem wygrywane są wybory. I kółko się kręci. Oczywiście, na polskim rynku jest sporo tytułów prasowych, kanałów telewizyjnych i radiowych z obszaru mniej czy bardziej niezależnych mediów, nierzadko – co im nader często się zarzuca – współfinansowanych przez zagraniczne koncerny medialne. Przy tym jednak mają one niepodważalną cechę – ich odbiorcami na ogół są ludzie, którzy nienajgorzej potrafią odróżnić ziarno od plew. Potrafią być na tyle krytyczni, że usiłują niejednokrotnie weryfikować nadawane informacje czy interpretacje, korzystając z różnych źródeł i nadawać im swój własny ton. Mimo jednak rosnącego uznania dla niezależności mediów – cele doraźne i korzyści doraźne (choćby iluzoryczne) potrafią przesłonić i zdeformować prawdziwy obraz rzeczywistości. A i tak przecież coraz to doświadczamy zmasowanych ataków rządzących na niezależność mediów, czego byliśmy choćby świadkami w odniesieniu do batalii o TVN24 czy TVN.

      Nie oszukujmy się jednak, nie był to pierwszy i zapewne nie ostatni atak na autonomię środków przekazu. Swoimi zakusami rządzący zapewne jeszcze nie raz pod hasłami repolonizacji mediów i tym podobnymi będą wyciągać swe macki po „czwartą władzę”, aby bez skrępowania stanowić również „rząd dusz”. Nawet, zda się, dziś niezagrożony możliwościami dzisiejszej władzy niezależny internet nie może być pewien swego, czego dowodzą matactwa z Pegasusem.

        Dlatego bez przyjemności kłania mi się ostatnia zwrotka Pieśni 5 renesansowego mistrza Jana Kochanowskiego: Cieszy mię ten rym:
"Polak mądr po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

Nie odnaleziono wydarzeń w wybranym okresie.

Zegar

Kalendarium

Kwiecień 2024
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nie
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5

Imieniny